Zdrowy rozsądek w dążeniu do ideału...


To post, do którego zabieram się już od kilku miesięcy. Z każdej strony jesteśmy zasypywane szczupłymi pięknościami o nieskazitelnej urodzie- tak, że makijaż wydaje się być dodatkiem do wielkich oczu, cudnej cery i oszałamiających rzęs. W tedy na ogół każda kobietka zastanawia się jak osiągnąć ten sam zniewalający efekt. A może to produkt wypisany w liście kosmetyków pod zdjęciem makijażu, a może to ciuch, albo program do obróbki zdjęć. Szukamy i zapisujemy to, co nas zachwyca. Potem staramy się przerobić swoje ideały na swój przykład i tu zdziwienie- ups, tutorial taki czytelny, dlaczego nie wychodzi na mnie? 

Tym oto sposobem stworzyłam swoje własne kryteria przeglądania blogów, stron www i gazet pod swoim kątem - oczywiście jest to tylko mój patent, który nie musi być idealny właśnie dla Ciebie. Wydaje mi się jednak dość rozsądny i pomagający wyselekcjonować informacje, którymi jesteśmy tak strasznie zarzucane.

1. Podobny profil urodowy
Co mi da recenzja produktu, od osoby, która posiada zupełnie inny profil niż ja? Dla niej ten produkt faktycznie może być KWC, a dla mnie może okazać się kompletną klapą. Szukajmy czegoś, co pasuje do nas samych. Wiadomo, że można się czymś zainteresować i gdyby nie dana recenzja to w życiu nie wpadłybyśmy na ów produkt. To właśnie kocham w blogosferze. Natomiast trzeba uważać by nie zwariować i nie popaść w szał zakupowy...i tu kolejna pułapka...

2. Stop Zakupoholizmowi
Spisujemy produkty, które nas zaciekawiły i kupujemy przy najbliższej okazji - najlepiej jeszcze testujmy wszystkie naraz...choć i to po mału ucicha w kierunku minimalizmu kosmetycznego. Ja kocham minimalizm, choć ulegam również pokusom i napaleniom;P Ale uwielbiam go nie temu, że jest modny, a temu, że moja skóra źle toleruje skoki z kwiatka na kwiatek. Ja to zawsze porównuję do poszerzania diety u malucha, który do tej pory był tylko na mleku...czy damy mu od razu do spróbowania warzywa, owoce, mięcho, soczki i inne cuda? Nie, zrobimy to stopniowo by wiedzieć jak zareaguje na dany produkt. I tak jest ze wszystkim. Jeśli chcemy sprawdzić jak coś na nas działa to wypadałoby wprowadzać tą rzecz jako jedyną nowość do swojej codziennej rutyny. W tym momencie mamy gwarancję, że wszelkie efekty na "+" bądź "-" wynikają właśnie z niego. Najgorzej gdy coś kogoś uczuli bądź zapcha, a przez stosowanie paru nowych produktów jednocześnie nie wiadomo, który produkt się do tego przyczynił.

3. Wyznaczanie priorytetów
Jest teraz tak szeroka gama ogólno dostępnych produktów, że możemy zaopatrzyć się niemal we wszystko, o czym zamarzymy - na już, natychmiast, najlepiej na wczoraj. Tylko czy aby na pewno tego wszystkiego potrzebujemy? Każdy ma inną problematyczną sferę, o którą chce jakoś szczególniej zadbać i w tym kierunku właśnie ja poszukuje nowości bądź celów zakupowych. Gdy zaczynamy się rozdrabniać z zakupami na milion produktów to żaden nie jest konkretny i paradoksalnie mamy ich więcej, a żaden nie działa u nas jako jedna spójna kuracja, na której nam zależy. 

Moje procedury w wyborze celów zakupowych:


Dopiero po takiej analizie pozwalam sobie na zakup.  

4. Wszystko potrzebuje CZASU
Dany produkt musi dostać szansę na to by mógł zadziałać. Paradoksalnie bardzo często na początku musi nastąpić pogorszenie, aby mogła bym poprawa. Dlatego nie warto zaopatrywać się w szerszą gamę pośrednich produktów, a lepiej wybrać jeden konkretny. Dzięki systematycznosci i ukierunkowanego działania możemy liczyć na to, że pierwsze efekty za chwilę się pokażą. Dlatego też nie uwielbiam, jak ktoś zachwala dany produkt, a stosował go zaledwie parę razy i nie posiada jeszcze szerszej wiedzy na temat spektrum jego działania. Sama staram się zaznaczać kiedy pokazuję wam tylko nowy produkt, który teraz będę testowała, a kiedy jest to już moja indywidualna, rzetelna recenzja.

5. Inny Ideał Urody
Nie wiem czy wy również tak macie, ale spotkałam się z tym, że dana blogerka, koleżanka bądź gwiazda jest dla nas ideałem urody, do którego dążymy. Śledzimy w tedy co ona stosuje, jak się maluje, w jakiej kolorystyce, jaki ma kształt brwi, fryzurę, styl i....naśladujemy! A to, że ona wygląda i czuje się w tym nieziemsko, nie oznacza, że nam również będzie to pasować. Dlatego warto zdać sobie sprawę z własnego typu urody, indywidualnych cech i szlifować "się" właśnie pod tym kątem.

Dlatego, aby ułatwić wam przeglądanie mojego bloga oraz analizę przedstawionych przeze mnie produkktów postanowiłam dodać do niego nowe podstrony, które powiedzą wam więcej o:
- moim typie urodowym
- moich strefach problematycznych
- moich słabych i mocnych stronach
- moich priorytetach - na czym teraz mam zamiar się skupić w pielęgnacji i ...życiu;-)

Jeśli was to interesuje to zapraszam tutaj: TAG O MNIE: klik

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Relaksu czas...

Halo Kochane,
dziś bardziej nieformalnie i mało tematycznie, choć dalej kobieco. Nie wiem jak sytuacja wygląda u was, ale ja cierpię na coraz mniejszą ilość czasu, a coraz więcej obowiązków. Niby jestem dobrym przykładem osoby, która jest dużo bardziej zorganizowana i zaradna od czasu jak posiada dziecko. Dodatkowo, zawsze mówię o plusach bycia mamą i kobietą aktywną zawodowo...Niemniej... i mnie trafiają się chwile zwątpienia i braku sił - tak psychicznych, jak fizycznych. Człowiek to nie robot - nie jest w stanie bezbłędnie funkcjonować jak maszyneria przez 24h na dobę. Czasem trzeba walnąć sobie reset systemu i zrobić drobny chill out. Jako młoda mama nie mam już tylu możliwości na tym polu, natomiast pomagają mi poniższe czynności...

Dobra kąpiel w wannie...
z aromatycznym płynem do kąpieli...
...o dobrej świecy nie wspomniawszy...
czyli taka chwila, kiedy nikt nie przeszkadza;-)


Moje patenty na dobrą kąpiel:

  • mleko w proszku - ma właściwości złuszczające i nawilżające, a do tego wiele wartościowych składników- nie dość, że przyjemnie, to jeszcze wartościowo- i możemy się poczuć jak kleopatra;-)
  • olejki eteryczne- gdy chcę się zrelaksować, poprawić sobie humor, bądź powalczyć z jakimiś dolegliwościami to dodaję parę kropel olejku eterycznego (wybieram różne w zależności od sytuacji - lawendowy, rozmarynowy yiang-yiang, eukaliptusowy, bergamotkowy)
  • zawsze przy kąpieli robię sobie od razu ożywczy i pielęgnacyjny pedicure- odmoczenie, peeling, łopatka, maska - i gdy moje stopy relaksują się w masce oparte o brzegi wanny to ja oddaję się przyjemnej lekturze ;-)
A propos lektury...
Kolejny sposób na relaks to "dobra" książka...
Dobra w cudzysłowiu, jako że w zależności od sytuacji i osoby znaczy to co innego. Jednym razem potrzebuję romansidła, innym razem wciągającej sensacji, a jeszcze innym- przyjemnego poradnika;-) Uwielbiam również sięgać po klasykę, ona jest zawsze niezawodna. Poniżej wklejak książki, do których zawsze wracam...


Seria Przeminęło z wiatrem plus kolejne tomy dopisane już przez innych autorów czyli 2 części Scarlett i 1 tom Rhet Buttler (historia z jego perspektywy)

Najcudowniejsza opowieść o miłości w czasach Stalonowskich - umiejscowiona w zimnej Rosji Radzieckiej...
seria Plotkary w oryginale;-) Czyli coś luźnego wciągającego, na czym odświeżam sobie język angielski, a przy tym mam ubaw po pachy.
Saga o ludziach lodu Margit Sandemo (moja przygoda z wczesnej młodości;-)
I wiele, wiele innych;-)

Kolejny mój sposób na relaks to seria domowego SPA...

1) Peeling- bez tego nie ma sensu zaczynać, twarz musi być przygotowana do wchłaniania składników
2) Maska właściwa - czyli ta, na której działanie liczę najbardziej - na ogół oczyszczająca - jeszcze bardziej na ogół ;D - glinka zielona
3) Serum - w tedy ma szansę najbardziej zadziałać
4) Plastyczna maska algowa- "wpycha" serum w głębsze warstwy skóry, łągodzi ją po zabiegach, wykańcza domowe spa - ściąga się ją płatem pozostawiając po niej delikatny ochronny film.


A gdy już wszystko zawodzi...bądź czuję jeszcze większą potrzebę ducha i ciała to...
Lampka wina wytrawnego bądź musującego!


A jakie są wasze metody na relaks?
Czy chciałybyście, abym szerzej opisała którąś z moich powyższych metod?

Katarina


  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Ulubieńcy 2013: kolorówka

 Halo Kochane,
idąc za waszym przykładem również zrobię ulubieńców podsumowując rok poprzedni - choć mój blog jest stosunkowo nowy;-) Ten post zawęziłam do kolorówki, bo trochę mimo wszystko tego jest;-) Z góry przepraszam za to, że zrobiłam tylko parę własnych zdjęć, ale wysiadła mi lampa błyskowa w mojej lustrzance i nie chcę jej dobić cykając w takim stanie zdjęcia. Na dowód iż stosuję przywołane kosmetyki - umieszczam poniżej ich zdjęcie "grupowe" ;-). 

Praktycznie cały mój rok kręcił się wokół tych kosmetyków...


1) Podkład matujący do twarzy Antishine Glazel - rewelacyjny, lekki, a przyzwoicie kryjący podkład z linii profesjonalnej. Niedrogi, dobrze matuje bez efektu przesuszenia i wyjałowienia. Kolor nr 1 całkowicie stapia się z moją skórą. Uwielbiam go nie tylko za działanie, ale i opakowanie. Jest w szklanej buteleczce, a dozuje się go szpatułką co jest wyjątkowo wygodne, estetyczne i pomaga oceniać ile produktu jeszcze nam zostało. Niebawem potraktuję go osobną recenzją. Na zdjęciu wygląda na dość ciemny - wierzcie mi, kogo bym nie malowała to daje efekt naturalny. On tylko sprawia takie ciemne wrażenie;-)


2) Kredka do oczu Rimmel ScandalEyes - czyli trwała żelowa kredka, która wyróżnia się bardzo intensywną "prawdziwą" czernią i niezwykłą trwałością. Daje efekt eyelinera, a maluje się nią tak łatwo jak zwykłą kredką.




3) Tusz Maybelline- the Falsies Volum Expres - Black Drama- Najbardziej podobał mi się w nim nie tak efekt pogrubienia - bo ten nie był zniewalający (to nie jest gruba szczoteczka), jak efekt podkręcenia. Moje rzęsy należą do tych mega prostych i nigdy ich przez to nie widać na otwartym oku. Jakby je wyciągnięto spod prostownicy. Ten tusz wyjątkowo radzi sobie z tym drobnym "defektem" ;-) W 2014r. zdradziłam go dla innego, ale z tego konkretnego zostawiłam szczoteczkę, umyłam ją i zawsze wyczesuję nią rzęsy - de facto jest to mój patent urodowy;-) Dlatego na pierwszym zdjęciu możecie zobaczyć samą szczoteczkę bez opakowania, a poniżej wklejam zdjęcie cąłego tuszu.


4) Kuleczki brązujące Glazel - przyjemne, proste w użyciu *ciężko zrobić sobie nimi krzywdę), nie nachalne, nie pomarańczowe - ot tak do mnie pasują. Ale marzy mi się bronzer z the Balm - BahamaMama (moja wishlista...klik).

na zdjęciu to te drugie w kolejności od lewej

5) Blemish Base Eveline- czyli krem BB o właściwościach matujących z Eveline - żaden ósmy cud świata, ale tani, a przyzwoity krem tonujący na codzień. Ma być matujący i na tyle dobrze spełnia się w tej roli, że używam pod niego kremu;P Natomiast ładnie wyrównuje koloryt skóry - choć do bardzo kryjących nie należy. Pomaga mi natomiast w niestosowaniu na codzień podkładu.


6) Cienie z Guerlain - kiedyś, kiedy było się pięknym, młodym i kasiastym ;D i żyło się tylko dla siebie to wydawało się pieniążki na takie drogie perełki jak pojedyńcze cienie tejże firmy. Ja posiadam wanilię i brąz w tonacji starego złota. Są to aksamitne, rewelacyjne cienie, których wykończenie nie jest ani perłowe, ani matowe. Może w ten sposób- ich mat nie jest płaski, delikatnie połyskuje, ale nachalną perłą na pewno nie jest. Praktycznie nie rozstaję się z nimi przy robieniu zwykłego dzienniaka;-) Idealnie pasują do mojej tęczówki.


7) Paletka do brwi Catrice
Cudowna paletka, o której już pisałam tutaj => klik . Super podkreśla brwi zachowując ich naturalność. Jednocześnie jest łatwa w obsłudze, dobrze dostępna i co najważniejsze - tania;-)




8) Puder transparentny matujący z Glazela
Nie miałam jakiegoś parcia na niego - ot przy kompletowaniu kuferka wizażowego udało mi się w niego zaopatrzyć. A powiem szczerze, że jest rewelacyjny - bardzo skuteczny. Niebawem będzie recenzja.

Ostatni na zdjęciu po prawej stronie

Dla tych, co niewiele się malują to pewnie niemała ilość kosmetyków - aczkolwiek niekoniecznie używam ich wszystkich naraz;-) A dla makijażystów i miłośniczek wizażu jest to pewnie skandalicznie mała ilość;-) Aczkolwiek są to bardzo dobrze wyselekcjonowane perełki - z którymi, zapewniam was, nie rozstawałam się przez wszystkie 12 miesięcy roku 2013. Były również inne przygody, krótsze bądź dłuższe, ale prędzej czy później wracałam do tego zestawu
Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

TANIE BRANIE: Babydream do mycia twarzy?

Mowa tu o jednej z Rossmanowskich perełek, która posiada serię swoich kosmetyków Babydream.  Ukierunkowane są one na dzieci, a świetnie służą dorosłym. Dziś mój ulubieniec czyli:

Babydream Kopf-bis-Fuss Waschgel 


Jest to płyn do mycia dla dzieci, który strickte służy do rozcieńczania z wodą lub wmasowania bezpośrednio w dziecięce ciałko.

A do czego może z powodzeniem służyć  rodzicom? 
Otóż powyższy produkt świetnie nadaje się do mycia buzi. 

Zalety?
+ delikatny - nie podrażnia, nie wysusza, nie natłuszcza 
+ dobrze myje 
+ jest niekomedogenny - czyli niezatykający porów, nie powoduje wysypu
+ neutralny dla skóry - nie powoduje na niej żadnych niepożądanych reakcji
+ nieprzyzwoicie tani -cena - chyba największy plus - za 1l produkt płacimy 10zł - pozostałe produkty ukierunkowane do mycia buzi są na ogół pojemności 200-250ml i w większości wypadków przekraczają koszt 10zł mimo mniejszej pojemności
+ uniwersalność- jest to tak delikatny płyn nie zaburzający pH, że równie dobrze sprawdza się jako płyn do higieny intymnej, przetestowane;-)
+ dobry skład
+ przyjemne dozowanie - posiada wygodną pompkę

Wady?
- nie ma tak spektakularnych efektów jak żel Avene Cleanance do mycia twarzy dla cery trądzikowej czy La Roche Possay. Aczkolwiek czy to jest wada? 

!!!!Pamiętajmy!!!
Płyn do mycia twarzy:
- nie posiada żadnych aktywnych składników - zatem nie ma w nim nic, co mogłoby pomóc kondycji naszej skóry twarzy
- istnieje tylko problem źle dobranych kosmetyków do oczyszczania skóry, stąd problemy typu wysuszenie, natłuszczenie, wysyp, zaburzenie pH itp. - czego należy unikać
- oczyszczanie twarzy powinno być nieinwazyjne i delikatne - metoda zmywania skóry musi z nią współgrać
- produkt do mycia skóry twarzy ma szansę zadziałać tylko przez chwilę, jako że tylko przez taki okres znajduje się na niej. Dlatego nie trzeba mieć wobec niego większych wymagań jak po prostu nieinwazyjne, dobre oczyszczanie

Podsumowując:
Żel do mycia twarzy nie musi działać cudów. Ma dobrze myć i nie podrażniać. A pozostałe walory są tylko naszym kaprysem. Czy warto zatem przepłacać za produkty do mycia twarzy? Moim zdaniem nie. Na co warto wydać więcej? Na coś, co ma aktywne składniki i ma szansę zadziałać gdyż dłużej znajduje się na naszej twarzy (czytaj: krem, podkład, serum).

Czy Babydream wart jest zakupu?
- Za tą cenę zawsze
- Dobrze spełnia swoją rolę
- To moje 10te i na pewno nie ostatnie opakowanie tego produktu.

A jakie wy macie z nim doświadczenia?

Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Gestil - serum na hormonalne wypadanie włosów

Dzisiejszy post jest formą prezentacji, a nie recenzji, gdyż dopiero zaczynam kurację - zatem nie mam wiele do powiedzenia na temat tego produktu. Aczkolwiek chciałabym na łamach tego bloga analizować efekty działania powyższej wcierki.

O czym musimy pamiętać?
O tym, że nie każde wypadanie włosów ma taką samą genezę, zatem nie wszystkie środki przeciwdziałające są w stanie sprawdzić się w naszym przypadku. Zatem to, że dana rzecz świetnie sprawdziła się u koleżanki, nie znaczy, że będzie idealna dla nas. 

Z jakim problemem ja się zmagam?
Z hormonalnym wypadaniem włosów, które pojawiło się u mnie teraz- tj. na cztery miesiące po porodzie. Jest to przykry okres w trakcie którego niemal każde miejsce, które dotkniesz oddaje całe pukle włosów. Co prawda - co ma wypaść to wypadnie i jest to proces stosunkowo naturalny. Niestety, u mnie to wypadanie trwa już ponad miesiąc i na głowie została mi dokładnie polowa. W poniedziałek idę obciąć się do fryzjera z długości "do piersi / łopatek"  na długość "do ramion". Kocham długie włosy, ale cóż mi z nich pozostało skoro są wszędzie tylko nie na głowie, a przy dziecku i tak non-stop noszę je w koku. 

Trzeba się zatem jakoś wspomóc. Co mam zamiar robić?
Obecnie łykam tran oraz bellisę - aby ogólnie wzmocnić swoją odporność bo osłabienie również nie pomaga ani mnie samej, ani moim włosom. A dodatkowo zaczęłam stosować specjalnie stworzoną w tym celu wcierkę do skóry głowy. 

O jakim serum mowa? 
Gestil Serum to produkt, który przede wszystkim działa na wypadanie włosów spowodowanych rozkładem testosteronu w organiźnie kobiety co powoduje powstanie  DwuHydroksyTestosteronu(DHT). Dotyczy to przede wszystkim kobiet, które borykają się z nadmiarem tego hormonu w stosunku do pozostałych hormonów kobiecych w organiźmie. Ja miałam z tym problem jeszcze przed ciążą, a burza hormonalna poporodowa bynajmniej mi nie pomogła.

Obietnice producenta?
"Odkrycie zależności łysienia od wpływu DwuHydroksyTestosteronu(DHT) pozwoliło na wyprodukowanie tego profesjonalnego preparatu pielęgnacyjno-leczniczego. Jednym z jego zadań jest ochrona mieszka włosowego przed destrukcyjnym wpływem DHT. W badaniach naukowych, a następnie praktyce trychologicznej okazało się, że najlepsze efekty uzyskasz stosując składniki hamujące przekształcenie testosteronu w DHT(tzw inhibitory) obecne w serum 1.3(kwas azelainowy, palma sabalowa). Stosując serum 1.3 znacznie spowolnisz lub w niektórych przypadkach zahamaujesz proces łysienia androgenowego. Dzięki obecności innych substancji aktywnych takich jak kwas fitynowy, żeń-szeń, arginina, tyrozyna i biotyna odżywisz osłabione korzenie i pobudzisz włosy do fizjologicznego wzrostu. Z uwagi na bardzo bogaty skład serum 1.3 jest skuteczne także w przypadku innych rodzajów łysienia(n.p. plackowatego, rozlanego, telogenowego)."

Gdzie i za ile?
No niestety - jakiś haczyk musi być. Serum trzeba zamówić na internecie, gdyż nie jest to produkt sklepowy. Ja kupuję go w sklepie internetowym herbatint klikNie jest to dla mnie problem gdyż i tak zamawiam w nim moją ukochaną lekką farbę do włosów Herbatint. Niestety drugi minus to cena - za 100ml produktu zapłacimy 85zł i to netto (można się zdziwić na końcu przy podliczeniu rachunku;P ). Mam tylko nadzieję, że jest to tak ukierunkowany produkt, że pomoże. 

Sposób użycia?
Wetrzeć w skórę głowy za każdym razem po umyciu włosów - gdy są one wilgotne. Aplikacja jest dość prosta i przyjemna. Butelka z płynem ma kształt ułatwiający dozowanie produktu bez ubytków i rozlewania w nieproszone miejsce. Nie powoduje przetłuszczania włosów czy oklapnięcia ich u nasady. Jest wygodny w użyciu. 

Na razie testuję, a niebawem podzielę się pierwszymi efektami bądź ich brakiem;-)

Co sądzicie na temat tej odżywki?
Czy same borykałyście się z tym problemem?
Macie jakieś własne patenty? 

Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Moja Wishlista 2014

...czyli o czym Katarina marzy, aby móc zakupić w tym roku - ba, najlepiej już, a jeszcze lepiej - na wczoraj;D Ze względu na moje plany budowlane i macierzyńskie jest to dość ciężka sprawa, ale kto zabroni marzyć;-) Muszę się umówić z rodziną, aby nie kupowali mi tzw. "pierdołek" na daną okazję, tylko moje wymarzone "fatałaszki" ;-)

Znając mnie to ów lista będzie się aktualizować i to bynajmniej nie w celu pomniejszenia, ale raz kozie śmierć;-) Oczywiście wymienię tu tylko strefę kosmetyczną i blogową, prywatną zostawiam dla siebie.

Mój numer jeden...
1) X-Lash - czyli mega odżywka do rzęs i brwi - ponoć działą cuda i lepiej, żeby tak było, bo 3ml kosztują 200zł, a 6ml prawie 300zł ...;P Ma ona przede wszystkim stymulować wzrost rzęs i brwi, a prócz tego odżywiać, nawilżać, regenerować. Ten wzrost ma być zarówno na długość, jak i na grubość. Przy moich długich, acz cienkich i mega prostych rzęsach jest to cel nr jeden.



2)  TheBalm Mary Lou-Manizerczyli wielbiony przez grubszą część blogosfery uniwersalny rozświetlacz w tonach szampańskich. Można go używać do ciała, powiek (jak cień)  i policzków.



3) Bronzer TheBalm Bahama Mamamatowy, satynowy, a co najważniejsze- chłodny bronzer, co spotyka się niezwykle rzadko.


4)  Chanel Soleil Tan De Chanel czyli baza bronzująca w musie, dzięki czemu idealnie stapia się z naszą skórą dając efekt pięknej, złotej, naturalnej opalenizny.


5) Wyjątkowe "skarpetki" Cosmabell (foot-peel)czyli preparat nałożony na stopy, który sprawia, że do paru dni schodzi nam cała wierzchnia warstwa naskórka pozostawiając gładką powierzchnię stóp i to do tego stopnia, że przebija wszelkie zabiegi typu tarka, cążki, czy pedicure u kosmetyczki. Moje Absolutely Must Have to wakacji;-) Szkoda tylko, że taki drogi (75zl za jeden domowy zabieg)


6) Kolejne paletki sleek- owskie - tu nie będę odkrywcza. Coś, co posiada większość blogosfery, a co jest za w miarę rozsądne pieniądze (37zł). Aczkolwiek posiadam dość sporo paletek i cieni z Glazela, oraz M.A.C-a i z bólem serca wydaję pieniądze na kolejne. Poniżej wklejak te, za którymi wzdycham. De facto- wielbię ich paletkę Eu Naturel.

Paletka Sleek Oh So Special


7) Lampa pierścieniowa Meike FC110 do mojej lustrzanki Nikon D90, aby móc wreszcie pokazać wam moje makijaże w jakiejś przyzwoitej formie;-) Któraś ma z nią jakieś doświadczenia? Opinie? 


8) Zestaw SoftBox również do powyższego celu - niebawem to będę jak studio fotograficzne;-)



To by było na tyle (póki co). A jak wasze wishlisty? Też tak ciężko wygenerować na nie budżet?
Posiadacie jakieś doświadczenia z powyższymi produktami? Czekam na liczne komentarze!

Pozdrawiam,
Katarina





  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Przegląd Miceli 3: Bourjois, Ziaja, Bielenda


Tak, tak - nareszcie kończę serię artykułów dotyczących płynów micelarnych;-) Ostatnie trzy firmy postanowiłam połączyć w jednym poście ze wzdlędu na ich drogeryjny charakter. Nie ma też również nadmiernej ilości "och-ów i ach-ów" nad nimi, aby rozckliwiać się na kilka postów.

Zaczynamy od:

Bourjois - płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu


Obietnice producenta:
Działa oczyszczająco i łagodząco na skórę. Hipoalergiczna, bezzapachowa i bezalkoholowa. Testowana na osobach o wrażliwej skórze i wrażliwych oczach.

Krótko i treściwie...niestety zmywanie nim twarzy, a co dopiero oczu- na pewno tak nie wygląda.

Moje refleksje:
+ cena - 13zł za 250ml - ale co z tego, skoro trzeba wylać na siebie tonę produktu, żeby cokolwiek zadziałał

+ zapach- faktycznie przyjemny, ale to nie perfuma - pachnieć nie musi

- nie zmywa makijażu - on go rozmazuje. Zawsze po demakijażu twarzy jednym wacikiem, powtarzam czynność, aż do uzyskania tzw. "czystego wacika". Przy tym produkcie wacik ciągle był brudny nawet przy trzecim podejściu. Nie wspomnę o tym, że oczu nie domywał mi wogóle. Jednym słowem - ten płyn nie zmywa, on ROZMAZUJE makijaż.

Podsumowując:
Jest to dla mnie kompletne nieporozumienie, zwłaszcza iż produkt ten ma miano wizażowego Kosmetyku Wszech Czasów - czyli uzyskał opinię najlepszego przez dużą gamę czytelniczek. Za co? Sama zachęcona pozytywnymi opiniami oraz ceną zdecydowałam się na ten produkt...ale zużyłam go w męczarniach. Nie chcę tu nikogo urazić, ale mam wrażenie, że zachwycają się nim osoby, które traktują go jako płyn odświeżający, bądź nie mają skali porównawczej. Dla mnie never ever again...I to tyle o tym produkcie.


Kolejny na tapetę idzie:


Ziaja - seria Sopot SPA- płyn micelarny




Obietnice producenta:
Błękitny płyn micelarny z substancją tonizującą pochodzenia naturalnego do codziennej pielęgnacji cery po 30 roku życia. Nie zawiera kompozycji zapachowych. Łagodnie oczyszcza naskórek z nadmiaru sebum oraz makijażu. Zapobiega wysuszeniu skóry. Wpływa kojąco na podrażnienia. Zmniejsza napięcie powierzchniowe naskórka.
Produkt hypoalergiczny, testowany na skórze problemowej pod kontrolą lekarzy dermatologów.
Substancje aktywne:
Prowitamina B5 (D-panthenol), Hydro-retinol, Alga Porphyra umbilicalis, Alga Laminaria digitata, Alga Enteromorpha compressa.


Moje refleksje:
+ cena - 8zł za 200ml
+ uniwersalny - producent co prawda pisze, że produkt ten jest dla kategorii wiekowej 30+, ale nie sugerujcie się tym, gdyż nie ma co oczekiwać po takim płynie mnogości składników aktywnych dla danego wieku.
+ delikatny - faktycznie, płyn nie podrażnia, co pozostałe "Ziaje" mają w zwyczaju.
+ przyjemnie odświeża - jest jak mgiełka łagodząco - tonująca i odświeżająca
+ nieźle radzi sobie z makijażem twarzy - domywa go bez większych problemów

ale...

- podrażnia oczy - przynajmniej moje. Odczuwam drobny dyskomfort, wręcz delikatne szczypanie w tych okolicach.
- skład - wcale nie taki naturalny jak sugeruje producent, może stąd to podrażnienie

Podsumowując:
Całkiem niezły produkt za niezłe pieniądze. Do Biodermy co prawda wiele mu brakuje, ale za tą cenę nie ma się co zastanawiać. Moim zdaniem taki produkt warto mieć w domu. Zawsze może się przydać również do prania pędzli bądź innych akcesoriów. Jest to jedyny płyn micelarny jaki odpowiada mi z tej firmy. Pozostałe serie działają na mnie podrażniająco i uczulająco. Uważam, iż płyn ten jest niedoceniany.


I ostatni z produktów:



Bielenda - Esencja Młodości- Nawilżający płyn micelarny do mycia i demakijażu 3 w 1


Obietnice producenta:
Niezwykle delikatny, nawilżający płyn micelarny Esencja Młodości 3w1 zastępuje mleczko, tonik i wodę. Szybko, starannie i niezwykle skutecznie oczyszcza skórę, usuwa makijaż, pozostałe zabrudzenia i nadmiar sebum. Zwęża i zamyka pory, zapobiega powstawaniu wyprysków, łagodzi podrażnienia. Płyn jest bezpieczny dla skóry wrażliwej. 0% parabenów, 0% sztucznych barwników, 0% SLS-u
                         
Wygląda super zachęcająco i cieszy się dobrymi opiniami, a jak jest w praktyce?

Moje refleksje:
+ cena - 13zł za 200ml
+ przyjemny w użyciu
+ ładnie pachnie- dość intensywny zapach, ale dla mnie jest to +
+ dobrze zmywa twarz - ale wciąż nie tak dobrze jak Bioderma

Ale czy faktycznie tak delikatny i łagodny jak obiecuje producent? Jak dla mnie to...

- podrażnia skórę twarzy - czuć delikatne szczypanie, pojawia się zaczerwienie- nie jest to jakaś reakcja alergiczna, aczkolwiek nie pozostaje on skórze tak obojętny, jak powinien.
- nie radzi sobie z demakijażem oczu - trzeba ostro i niejednokrotnie przecierać dla jakiegokolwiek efektu (dalej niekoniecznie dobrego)
- 3w1? - absolutnie nie - ja bym nie była w stanie nie umyć po nim twarzy wodą. Jako tonik też nie sprawdziłby się genialnie biorąc pod uwagę, że podrażnia

Podsumowując:
Strasznie się na niego łasiłam i strasznie się nim zawiodłam. Nie jest to aż taki bubel jak Bourjois, który wogóle nie działa, ale szału nie ma żadnego.


 

Czego zatem oczekuję po micelach?


Po takich płynach oczekuję tylko dwóch rzeczy: żeby dobrze zmywały i żeby nie podrażniały. Jak widać to ciągle wysokie oczekiwania, których wiele produktów nie spełnia. Dodatkowo jestem osobą wygodną, która nie lubi kupować więcej produktów niż trzeba i chciałabym aby mój micel nadawał się nie tylko do twarzy, ale również do oczu.

Biorąc pod uwagę powyższe kryteria wybrałabym płyny w kolejności:
1) Bioderma - mój absolutny KWC wart każdej ceny
2) Ziaja - tani, dobry micel, warto mieć go w swojej toaletce
3) Bielenda - od wielkiego dzwonu, może być
4) Avene- przereklamowany i przepłacony dermokosmetyk
....i....
Bourjois- ten nawet na tą listę się nie kwalifikuje.

Tyle z moich testów (podkreślam, że niejednokrotnych).
Jakie są wasze doświadczenia?


Lubicie micele? Jakie? A może wolicie mleczka?


Katarina

Chcecie się wczytać w szczegóły użytkowania pozostałych płynów micelarnych? Zapraszam na recenzje:
  1. Recenzja Biodermy Sebium klik
  2. Recenzja Avene klik






  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Nowy Rok i co dalej...?


Witam was wszystkich serdecznie w Nowym Roku i mam nadzieję, że w 2014 więcej się tu podzieje i więcej was przybędzie;-) Nie popełniłam aż tylu postów tematycznych ile planowałam i ożywienie tutejszych klimatów jest dla mnie wielkim noworocznym postanowieniem;-) Wam również życzę kosmetykowego i blogowego szaleństwa na ten nadchodzący rok oraz kieszeni, która by niniejsze szaleństwo wytrzymała bez wielkiego uszczerbku;-)

Słowem wyjaśnienia...

Prócz wielkiej pasji, jaką jest dla mnie wizaż, kosmetyka i blogowanie...jestem również młodą mamą aktywną zawodową. Niestety końcówka roku nie była dla mojej rodzinki najszczęśliwsza i nasza czteromiesięczna pociecha podupadała co chwila na zdrowiu z koniecznością hospitalizacji. Czytałam was regulanie, ale z moją indywidualną aktywnością było krucho. Już wychodzimy na prostą, zatem szykujcie się;-)


W najbliższych planach blogowych na ten rok:


1) Skończyć serię postów z Przeglądu Miceli (jeszcze trzy recenzje)

2) Rozpocząć cykl kwartalnych ulubieńców - czyli produktów, których używam regulanie i do dna ;-) Patrząc na moje potrzeby i upodobania - zdecydowanie wystarczy co kwartał by zachować różnorodność

3) Recenzja cieni sypkich, które posiadam:
- cztery wieżyczki z Glazela
- pojedyńcze pigmenty z M.A.C-a

4) Recenzje podkładów i kamuflaży
- Glazel - matujący
- Shiseido - limitowana seria słoneczna
- Glazel - camuflage classic

5) Recenzje produktów z Biochemii Urody:
- żel hialuronowy
- hydrolat oczarowy
- olejek do mycia twarzy
- puder bambusowy matujący

6) Recenzje maseczek:
- Belnatur- algi plastyczne
- Spirulina - alga morska
- Zielona Glinka w paście z Naturalnego Piękna Pl
- bawełniane płaty z Kosmetykomanii Pl

7) Recenzje cieni/ palet do powiek
- Glazel- cienie wypiekane
- Glazel- cienie perłowe
- Glazel- cienie matowe
- Sleek- paletki cieni (12)
- Dior- paletki 5. kolorów
- Inglot- perły i maty

Oraz nowy dział (nie) Perfekcyjnej Pani Domu...;-)

Natomiast największym wyzwaniem tego roku pod względem kosmetycznym i blogowym będzie dla mnie:


1) Stworzenie własnej PROFESJONALNEJ galerii z makijażami (moimi pracami) oraz korelującej do tego fotoksiążki



Wstrzymywałam się z tym etapem ze względu na złą jakość zdjęć i brak wprawienia w fotografowaniu - zdjęcia przekłamywały makijaże, a to się rozmija z celem. Właśnie pod tym kątem rozpracowuję moją lustrzankę cyfrową Nikona D90 oraz planuję zakupić do niej lampę pierścieniową. Zrozumiałam na łamach bloga, że sztuka makijażu wymaga też sprawnej sztuki fotografii i to właśnie postaram się poprawić w tym roku. Liczę na rady osób bardziej doświadczonych w temacie;-)


2) Uzbieranie na kolejne zakupy wizażowe i ukazanie wam mojej Pracowni Kosmetycznej w ramach tego bloga



...co nie jest łatwe... Gdy żyłam i pracowałam sama dla siebie nie miałam takich ograniczeń, prócz tych zdroworozsądkowych. Natomiast jako mama i partnerka na pierwszym miejscu jest dla mnie rodzina i jej potrzeby, a przy takim składzie ciężko zorganizować potrzebny budżet.

Jak się wam podobają plany na ten rok?

Jeszcze jakieś propozycje?

Jakie są wasze plany w tym kierunku?

Pozdrawiam,
Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS