Nowy Wygląd

Halo Kochane,
wiem, że na pewno parę z was zdziwi się na widok nowej szaty bloga i będzie się zastanawiało czy dobrze weszło;-) Otóż tak, to ja, Katarina Kleopatra;-) Staram się tylko, aby mój blog był przyjazny, czytelny, a szablon odzwierciedlał jego charakter. Wydaje mi się, że teraz jest trochę lepiej, aczkolwiek daleko mi do ideału i na pewno będę nad tym w dalszym ciągu pracowała. 

Jakieś sugestie? Jak wam się podoba?

Pozdrawiam,
Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Nowości u Katarinki;-)


Nowości...

Myślałam, że szybko taki post nie powstanie ze względu na nasz plan oszczędnościowy na budowę domku. Na szczęście trafiło się parę okazji typu dzisiejsze walentynki i dzień kobiet, dzięki czemu mogłam poprosić bliskich o kupno tego, na co mam ochotę. I już niebawem przyjdą do mnie poniższe produkty:

1) Rozświetlacz do twarzy z firmy The Balm - Mery Lou-manizer ...
...czyli wielbiony szampański rozświetlacz, który daje niezwykłe wrażenie świeżości i blasku- może być również traktowany jako cień i rozjaśniacz pod łuk brwiowy i do kącika oka. Produkt wszechstronny i długo przeze mnie oczekiwany - możecie o nim przeczytać również na mojej wishliście klik


 Cudeńko to kosztuje ponad 50zł dlatego prędko sama bym się na niego nie skusiła, a tu taka miła niespodzianka;-)

2) Podkład do cery tłustej i mieszanej - Revlon Colorstay- kolor buff
... czyli mocny ukrywacz o neutralnym dla mnie kolorze - dawno go nie miałam, ale z moimi poporodowymi niespodziankami czuję, że potrzebuję większego krycia dla większej pewności siebie. Nie było tego na mojej wishliście, aczkolwiek na stronie www z której kupowałam powyższy rozświetlacz widnieje on za niecałe 25zł- kusząca propozycja ;-) 

mój kolor to pierwszy po lewej - jaśniutki beż

3) Pasek sztucznych rzęs ARDELL Trio 3 in 1 
...czyli pierwszy raz będę wogóle testowała doklejanie, trzymajcie kciuki;-)


4) Skarpetki złuszczające BF na stopy
...czyli moje marzenie od dłuższego czasu- więcej pisałam o tym również na mojej wishliście  klik. Normalnie ich cena wacha się między 45 a 75zł (w zależności od firmy), a teraz do 16.02 w naszej lokalnej hurtowni kosmetycznej są za 30zł! Także aż proszą się o to by je kupić;D



Opis ze strony producenta:
"Preparat skutecznie przenika do wnętrza uporczywie utrzymujących się nagniotków, zmiękcza stwardniałą, zgrubiałą oraz pękającą skórę stóp; przyspiesza metabolizm dojrzałego naskórka; usuwa stwardniałą skórę i nagniotki, a także zapobiega nawrotom zmian w postaci zgrubiałego i martwego naskórka. Zawiera połączenie wyciągów ziołowych o właściwościach nawilżających, łagodzących i naprawczych. Skutecznie wygładza suchą i szorstką skórę stóp pozostawiając ją miękką, gładką i delikatną. Usuwa nieprzyjemny zapach. Nie stosować tarek, pumeksów oraz kremów podczas złuszczania.
Skarpety bardzo silnie złuszczają." Brzmi zachęcająco;-)

5) Aloesowa Maska Algowa 190g Bielenda 
...czyli rodzaj alg plastycznych, które kocham za działanie- bez względu na rodzaj (aloes, tea tree, acerola itp. itd.) czy producenta (Bielenda, Belnatur itp., itd.). Taką maskę nakłada się w odpowiedniej konsystencji po zmieszaniu z wodą od dołu do góry i ściąga po 30min jednym płatem. Warto nałożyć pod  nią serum - wpycha go w głębsze warstwy skóry pięknie wykańczając zabieg.

UWAGA!
Każda plastyczna maska algowa łagodzi, uspokaja naszą cerę. Jest idealna na wykończenie zabiegu  czy przy kuracjach złuszczających. Po prostu uwielbiam. Można pierwsze wypróbować tańsze alternatywy np. Belnatur - pucha za 26zł (starcza na 10 maseczek).
Bielenda, którą kupowałam teraz kosztuje 46zł czyli raz tyle. Zobaczymy jaka różnica;-)



Opis ze strony producenta:
"Każdy rodzaj cery wymagający regeneracji, szczególnie problematyczna i trądzikowa.
 Działanie:
  - wzmacnia system odpornościowy skóry
 - zwiększa napięcie i elastyczność
 - wyraźny efekt liftingujący
 - łagodzi stany zapalne
 - wspomaga leczenie skór łojotokowych i trądzikowych
 - długotrwale nawilża
 - rewitalizuje zmęczoną i szarą cerę
 - czyni skórę rozświetloną, gładką i aksamitną"



6) Serum do twarzy Bio Active- Synergie Acne  
...czyli serum żelowe do cery trądzikowej. Uwielbiam Panthenol z tej firmy, teraz chcę spróbować coś konkretniejszego.
Na stronie producenta:
Mieszanka roślinnych substancji czynnych o działaniu detoksykującym i antybakteryjnym (lawenda, cytryna, szałwia.). Stosując tą synergię zapobiegniesz powstawaniu stanów zapalnych, trądziku i wyprysków. Aplikuj na skórę tłustą i trądzikową. Forma żelowa. poj. 50 ml, 20 m

To by było na tyle nowości w mojej łazience...Trochę się tego uzbierało, nie mogę się doczekać korzystania z powyższych produktów!

Któryś was zaintrygował?
Któryś stosowałyście?
Na pewno pojawią się recenzje po pewnym okresie testowania!

A na tą chwilę: dużo miłości i takich prezentów dla was kochane! ;-*


  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

MOOYA BIO ORGANICZNY - kultowa maska + serum

Dzisiejszy post dotyczy genialnego produktu firmy MOOYA BIO.

A co to takiego?

Przede wszystkim jest to profesjonalny zabieg kosmetyczny przystosowany do wykonania samemu w domu. Jest mocniejszy od standardowej drogeryjnej maseczki i jego działanie czuć już po pierwszym użyciu.

To pojedyńcze saszetki do kupienia w sklepach kosmetycznych internetowych, które zawierają nasączony płat bawełniany do nakładania na twarz i szyję oraz dołączoną saszetkę z bardzo wartościowym serum, które starcza przynajmniej na tydzień użytkowania. Nie wypisuję w tym miejscu składników, jako że produkt ten zawiera aż 20 serii w której każda specjalizuje się w czym innym- chcę, abyście zobaczyły ideę produktu. Tym samym każda znajdzie coś dla siebie. Dzisiejszy post będzie traktował o pierwszej serii, aczkolwiek pojawi się wiele refleksji dotyczących wszechstronności całego produktu.

Koszt takiej saszetki z maską i serum: 15,90 zł...ale nie zniechęcajcie się i czytajcie dalej bo warto.

Serie masek MOOYA BIO ORGANICZNY:
1) MOOYA „Regulacja sebum - odmłodzenie cera mieszana” - moja ulubiona
2) MOOYA „Efekt peelingu” Kwasy owocowe
3) MOOYA „Ekspresowa regeneracja” Żeń Szeń
4) MOOYA „Gładkość i delikatność” Perły
5) MOOYA „Lifting i antyzmarszczki” Rekin
6) MOOYA „Ekspresowa regeneracja” Masło Shea
7) MOOYA „Gładkość i delikatność” Proteiny Mleka
8) MOOYA „Odmłodzenie i ochrona” Aloes
9) MOOYA „Odżywienie i odbudowa”  Ganoderma
10) MOOYA „Poprawa owalu twarzy” Przepiórka
11) MOOYA „Regeneracja i jędrność” Ziołą Tybetańskie
12) MOOYA „Silne ujędrnienie i młodość” Kawior
13) MOOYA „Silny antyoksydant” Zielona Herbata
14) MOOYA „Spłycenie zmarszczek” Kolagen
15) MOOYA „Tonizacja i nawilżenie” Koral i Algi
16) MOOYA „Silny antyoksydant” Ogórek
17) MOOYA „Wzmocnienie i młodość” Winogrono
18) MOOYA TOTAL EFFECT Korektor Zmarszczek Biozłoto
19) MOOYA TOTAL EFFECT Podwójny Lifting 40+ Wapń
20) MOOYA TOTAL EFFECT redukcja 8 oznak starzenia - wysokie stężenie składników aktywnych

Także jak widzicie, firma nie ogranicza się do paru zabiegów, są wyspecjalizowani w tym co robią, a maski z serum warte są grzechu. Posiadają również pakiety np. trzy różne maski w jednym megapaku - gdzie ich koszt się konsoliduje i wychodzi taniej niż kupując je pojedyńczo.

Jak wygląda taka saszetka? 

Przeanalizuję działanie maski na podstawie przytoczonej serii nr 1:

MOOYA „Regulacja sebum - odmłodzenie cera mieszana”

Obietnice producenta:

DZIAŁANIE:
  • ściąga i tonizuje
  • zmniejsza widoczność porów
  • reguluje pracę gruczołów łojowych
  • silnie nawilża
  • witaminizuje
  • wygładza
  • zwiększa elastyczność i miękkość
  • rozjaśnia i wyrównuje koloryt
  • przywraca skórze piękny zdrowy wygląd.
AKTYWNE SKŁADNIKI: Ekstrakt z korzenia białej morwy, kolagen, kwas hialuronowy, kompleks witaminowy, Witamina C i B5 - czyli najważniejsze, gdyż to właśnie wysoka zawartość składników aktywnych decyduje o skuteczności maski -a tu mamy ich dość sporo

Za co odpowiadają składniki aktywne?
Biała morwa- przeciwzapalna, antyseptyczna, hamuje aktywność gruczołów łojowych
Kolagen- jako główny składnik budulcowy skóry - nawilża i ujędrnia, regeneruje
Kwas hialuronowy- silny nawilżacz, poprawia elastyczność skóry, poprawia koloryt
Kompleks witaminowy- witaminizacja skóry, odżywia uzupełniając niedobory
Witamina B5- odpowiedzialna za łagodzenie podrażnień, kojenie oraz gojenie

Najważniejsze w tych preparatach:
  • wysokie stężenie składników aktywnych (kilkakrotnie większe niż w przypadku kosmetyków drogeryjnych)
  • brak sztucznych barwników, kosnerwantów i parabenów 
  • 2- etapowość zabiegu- po zastosowaniu maski właściwej (bawełniany nasączony płat)  nakładamy dołączonej w drugiej części saszetki serum - które uzupełnia i wzmaga działanie samej maski. 
  • wydajność- płat używa się raz, ale w opakowaniu zostaje dość sporo płynu ze składnikami aktywnymi z płata które można stosować jak serum, oraz serum samo w sobie, które starcza spokojnie na tydzień stosowania 
  • łatwość aplikacji - płat po prostu się rozkłada i nakłada na czystą twarz i szyję- ma wycięcia na oczy i nos, bardzo dobrze przylega do skóry.

Czy ma jakieś minusy?
- cena: 15,90zł - dużo droższa od zwykłej drogeryjnej maseczki, choć płaty w drogerii również kosztują jakieś 10zł, a tu mamy dodatkowo serum i wyższe stężenie, a cena ma się również nijak do kosztu zabiegu u kosmetyczki. Dla mnie cena ta nie jest wielkim problemem.
- dostępność- trzeba zamówić ze strony www i doliczyć koszt przesyłki- natomiast warto. Ja kupuję tu: klik. Nie jest to absolutnie reklama strony. Nie mam informacji gdzie indziej są dostępne, dla mnie ta drogeria ogólnie jest dogodna ze względu na dobrą i tanią kolorówkę.

Jednym słowem rewelacja. Dla mnie prócz plastycznych masek algowych jest to numer 1 w pielęgnacji. Przede wszystkim efekty można faktycznie porównać do zabiegu kosmetycznego. Nie ma tu czego pisać więcej, wszystkie obietnice producenta są faktem, a samo użytkowanie maski to czysta przyjemność i mega relaks! Szczerze polecam. To jeden z moich urodowych patentów;-)






  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Wieżyczki cieni sypkich Glazel seria ARCTIC + swatche

Witam was kochane!
Dzisiaj postanowiłam zaprezentować jedne z wartościowszych i bardzo praktycznych cieni sypkich firmy Glazel. Proszę was tylko o dozę tolerancji i patrzenia z przymrużeniem oka, jako że to moje pierwsze swatche i nie wiem czy jakość będzie wystraczająca. Aczkolwiek zdjęcie samego opakowania i ze strony internetowej Glazela wogóle nie oddają urody i właściwości tych cieni.

Poniżej wklejam zdjęcie ze standem całej serii - pięciu wieżyczek cieni (każda składa się z ośmiu kolorów). Natomiast dzisiejszy post ma wam przybliżyć jedynie wieżyczkę białych cieni, które należą do serii ARCTIC i pozornie wyglądają tak samo, ale uwierzcie, każdy ma inny odcień!!! Były dla mnie wielkim pozytywnym zaskoczeniem.

zdjęcie w trybie Makro (dzisiaj pierwsza wieżyczka od lewej)

zdjęcia w trybie Dziennym bez flesza
I wieżyczka cieni ARCTIC

widok cieni ze strony producenta www.glazel.pl => zakładka oczy=> cienie sypkie

Obietnice producenta:
Puszyste, lekkie, świetliste i intensywne kolory, uwielbiane przez kreatywnych wizażystów za trwałość i łatwość aplikacji. 32 opalizujące, nasycone najwyższej jakości perłowymi pigmentami cienie, wibrujące mnóstwem drobinek pyłku - co pozwala osiągnąć spektakularne efekty w makijażu.
Używane na sucho - ubiorą oko w kolorową mgiełkę i wyjątkowy blask.
Nałożone na mokro - wyczarują ekspresyjny i wyrazisty wieczorowy look.

SERIE: 
1) Arctic- opalizujące biele
2) Tropic - egzotyczne, soczyste odcienie żółci, błękitu i zieleni
3) Orient - gorące tonacje purpury: fiolety, róże, czerwienie
4) Glamour - pełne przepychu odcienie złota, brązu i miedzi
5) Mix kolorów

SWATCHE serii Arctic:
 Numeracja od góry wieżyczki
1) biel wpadająca w zieleń
2) biel wpadająca we wrzos
3) biel wpadająca w róż - mniej połyskująca, dlatego wygląda dyskretniej

 Tu pierwsze trzy odcienie jak na zdjęciu powyżej, tylko ujęte na wewnętrznej stronie ręki i...
4) Biel wpadająca w srebro
5) Biel wpadająca w złoto

 To samo tylko w innym ujęciu

 Oraz na końcu trzy ostatnie dolne cienie w wieżyczce, które po otwarciu wyglądają jak biały brokat z drobinkami, a na ręce zamieniają się w piękną perłę - warunek - nałożone na bazę. Na powyższym cieniu również nałożone są na bazę, jako że bez niej nie trzymają się skóry i nie wydobywają barwy. 
6) Biel wpadająca w błękit drobinkowy
7) Biel wpadająca w złoto drobinkowe
8) Biel wpadająca w srebro drobinkowe

Cienie w opakowaniu:

 Jest to pierwszy odcień od góry - ten wpadający w zieleń. Absolutnie nie widać tego w opakowaniu- wygląda na zwykły biały cień i to w macie. Pozostałe cienie w dół również wyglądają tak samo- dlatego nie warto ich fotografować.

 A tak wygląda cień nr 6 w opakowaniu - czyli ten z większą ilością drobinek, które zamieniają się w błękitną perłę- powiedziałybyście?;-)

Oraz dla porównania ostatni cień nr 8 wpadający w srebrną, drobinkową perłę
(jak widać stolik również ów perły zaznał;P)

Podsumowanie + recenzja:
Rewelacyjne, niepowtarzalne i niezastąpione cienie - idealnie nadają się zarówno do makijażu dziennego- choćby nad czarną kreskę, bądź na eyeliner, jak i do makijażu wieczorowego- tu jak widać można osiągnąć spektakularne efekty. Są to tak niepozorne cienie, których nie idzie obiektywnie ocenić po opakowaniu i gdyby nie to, że kupiłam cały zestaw to nigdy nie zakupiłabym ich samodzielnie. Byłaby to wielka strata. Dla mnie ideał do makijażów ślubnych!

Zalety "+" :
  • wyjątkowe efekty, które są rzadko osiągalne przy normalnie spotykanych drogeryjnych cieniach
  • cena - teraz była promocja wszystkie wieżyczki + stand za 199zł - niby duży wydatek na raz, ale pojedyńczy cień do profesjonalnego użytku wychodzi nam po 6,22zł! Czy to tak dużo za jeden piękny odcień?
  • jakość i trwałość- dorównuje pigmentom z M.A.C-a - a za tą cenę to mielibyśmy trzy pigmenty z MACa...
  • uniwersalność- makijaż dzienny, wieczorowy, ślubny, okolicznościowy...
  • poręczne opakowanie- wieżyczka ma osiem kolorów i mieści się nawet do małej kosmetyczki bez osypywania!
  • idealne do rozświetlenia, otworzenia i odświeżenia oka
  • świetnie sprawdzają się na całą powiekę, ale również w kąciku oka, jak i pod łukiem brwiowym
Wady "-" :
  • opakowanie ( choć dałam go również w +) - to kontrowersyjny temat. Bo dzięki użyciu wieżyczki mamy wszystkie cienie poręcznie schowane i w jednym miejscu bez miliona słoiczków...ale trzeba ostrożnie odkręcać na danym poziomie i uważać, by nie wysypać - co może być irytujące...
  • osypywanie - czyli cecha wszystkich cieni sypkich - taka ich uroda. UWAGA! Nie chodzi o osypywanie się w trakcie dnia, bo jak już się je nałoży to się trzymią powieki - chodzi o samą aplikację cieni. Spokojnie da się to opanować i sprawnie je nakładać, aczkolwiek na pewno są bardziej wymagające od zwykłego cienia prasowanego czy wypiekanego. Jednocześnie wyciąga dużo lepsze efekty więc dla mnie są tego warte - i tu wypadałoby dopisać plusa, że jak na sypki cień to i tak nakłada się go wyjątkowo łatwo, więc nie ma się czego obawiać!
Dla mnie KWC - przynajmniej ta jedna wieżyczka- warto ją kupić samodzielnie - w tedy cena na pewno będzie niższa, a to taka perełka warta każdej ceny.


Jak wam się podobają?
Czy zdjęcia są dla was czytelne i wystarczające?

Wkrótce przedstawię kolejne serie oraz makijaże z ich użyciem.
Pozdrawiam,
Katarina


  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Zdrowy rozsądek w dążeniu do ideału...


To post, do którego zabieram się już od kilku miesięcy. Z każdej strony jesteśmy zasypywane szczupłymi pięknościami o nieskazitelnej urodzie- tak, że makijaż wydaje się być dodatkiem do wielkich oczu, cudnej cery i oszałamiających rzęs. W tedy na ogół każda kobietka zastanawia się jak osiągnąć ten sam zniewalający efekt. A może to produkt wypisany w liście kosmetyków pod zdjęciem makijażu, a może to ciuch, albo program do obróbki zdjęć. Szukamy i zapisujemy to, co nas zachwyca. Potem staramy się przerobić swoje ideały na swój przykład i tu zdziwienie- ups, tutorial taki czytelny, dlaczego nie wychodzi na mnie? 

Tym oto sposobem stworzyłam swoje własne kryteria przeglądania blogów, stron www i gazet pod swoim kątem - oczywiście jest to tylko mój patent, który nie musi być idealny właśnie dla Ciebie. Wydaje mi się jednak dość rozsądny i pomagający wyselekcjonować informacje, którymi jesteśmy tak strasznie zarzucane.

1. Podobny profil urodowy
Co mi da recenzja produktu, od osoby, która posiada zupełnie inny profil niż ja? Dla niej ten produkt faktycznie może być KWC, a dla mnie może okazać się kompletną klapą. Szukajmy czegoś, co pasuje do nas samych. Wiadomo, że można się czymś zainteresować i gdyby nie dana recenzja to w życiu nie wpadłybyśmy na ów produkt. To właśnie kocham w blogosferze. Natomiast trzeba uważać by nie zwariować i nie popaść w szał zakupowy...i tu kolejna pułapka...

2. Stop Zakupoholizmowi
Spisujemy produkty, które nas zaciekawiły i kupujemy przy najbliższej okazji - najlepiej jeszcze testujmy wszystkie naraz...choć i to po mału ucicha w kierunku minimalizmu kosmetycznego. Ja kocham minimalizm, choć ulegam również pokusom i napaleniom;P Ale uwielbiam go nie temu, że jest modny, a temu, że moja skóra źle toleruje skoki z kwiatka na kwiatek. Ja to zawsze porównuję do poszerzania diety u malucha, który do tej pory był tylko na mleku...czy damy mu od razu do spróbowania warzywa, owoce, mięcho, soczki i inne cuda? Nie, zrobimy to stopniowo by wiedzieć jak zareaguje na dany produkt. I tak jest ze wszystkim. Jeśli chcemy sprawdzić jak coś na nas działa to wypadałoby wprowadzać tą rzecz jako jedyną nowość do swojej codziennej rutyny. W tym momencie mamy gwarancję, że wszelkie efekty na "+" bądź "-" wynikają właśnie z niego. Najgorzej gdy coś kogoś uczuli bądź zapcha, a przez stosowanie paru nowych produktów jednocześnie nie wiadomo, który produkt się do tego przyczynił.

3. Wyznaczanie priorytetów
Jest teraz tak szeroka gama ogólno dostępnych produktów, że możemy zaopatrzyć się niemal we wszystko, o czym zamarzymy - na już, natychmiast, najlepiej na wczoraj. Tylko czy aby na pewno tego wszystkiego potrzebujemy? Każdy ma inną problematyczną sferę, o którą chce jakoś szczególniej zadbać i w tym kierunku właśnie ja poszukuje nowości bądź celów zakupowych. Gdy zaczynamy się rozdrabniać z zakupami na milion produktów to żaden nie jest konkretny i paradoksalnie mamy ich więcej, a żaden nie działa u nas jako jedna spójna kuracja, na której nam zależy. 

Moje procedury w wyborze celów zakupowych:


Dopiero po takiej analizie pozwalam sobie na zakup.  

4. Wszystko potrzebuje CZASU
Dany produkt musi dostać szansę na to by mógł zadziałać. Paradoksalnie bardzo często na początku musi nastąpić pogorszenie, aby mogła bym poprawa. Dlatego nie warto zaopatrywać się w szerszą gamę pośrednich produktów, a lepiej wybrać jeden konkretny. Dzięki systematycznosci i ukierunkowanego działania możemy liczyć na to, że pierwsze efekty za chwilę się pokażą. Dlatego też nie uwielbiam, jak ktoś zachwala dany produkt, a stosował go zaledwie parę razy i nie posiada jeszcze szerszej wiedzy na temat spektrum jego działania. Sama staram się zaznaczać kiedy pokazuję wam tylko nowy produkt, który teraz będę testowała, a kiedy jest to już moja indywidualna, rzetelna recenzja.

5. Inny Ideał Urody
Nie wiem czy wy również tak macie, ale spotkałam się z tym, że dana blogerka, koleżanka bądź gwiazda jest dla nas ideałem urody, do którego dążymy. Śledzimy w tedy co ona stosuje, jak się maluje, w jakiej kolorystyce, jaki ma kształt brwi, fryzurę, styl i....naśladujemy! A to, że ona wygląda i czuje się w tym nieziemsko, nie oznacza, że nam również będzie to pasować. Dlatego warto zdać sobie sprawę z własnego typu urody, indywidualnych cech i szlifować "się" właśnie pod tym kątem.

Dlatego, aby ułatwić wam przeglądanie mojego bloga oraz analizę przedstawionych przeze mnie produkktów postanowiłam dodać do niego nowe podstrony, które powiedzą wam więcej o:
- moim typie urodowym
- moich strefach problematycznych
- moich słabych i mocnych stronach
- moich priorytetach - na czym teraz mam zamiar się skupić w pielęgnacji i ...życiu;-)

Jeśli was to interesuje to zapraszam tutaj: TAG O MNIE: klik

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Relaksu czas...

Halo Kochane,
dziś bardziej nieformalnie i mało tematycznie, choć dalej kobieco. Nie wiem jak sytuacja wygląda u was, ale ja cierpię na coraz mniejszą ilość czasu, a coraz więcej obowiązków. Niby jestem dobrym przykładem osoby, która jest dużo bardziej zorganizowana i zaradna od czasu jak posiada dziecko. Dodatkowo, zawsze mówię o plusach bycia mamą i kobietą aktywną zawodowo...Niemniej... i mnie trafiają się chwile zwątpienia i braku sił - tak psychicznych, jak fizycznych. Człowiek to nie robot - nie jest w stanie bezbłędnie funkcjonować jak maszyneria przez 24h na dobę. Czasem trzeba walnąć sobie reset systemu i zrobić drobny chill out. Jako młoda mama nie mam już tylu możliwości na tym polu, natomiast pomagają mi poniższe czynności...

Dobra kąpiel w wannie...
z aromatycznym płynem do kąpieli...
...o dobrej świecy nie wspomniawszy...
czyli taka chwila, kiedy nikt nie przeszkadza;-)


Moje patenty na dobrą kąpiel:

  • mleko w proszku - ma właściwości złuszczające i nawilżające, a do tego wiele wartościowych składników- nie dość, że przyjemnie, to jeszcze wartościowo- i możemy się poczuć jak kleopatra;-)
  • olejki eteryczne- gdy chcę się zrelaksować, poprawić sobie humor, bądź powalczyć z jakimiś dolegliwościami to dodaję parę kropel olejku eterycznego (wybieram różne w zależności od sytuacji - lawendowy, rozmarynowy yiang-yiang, eukaliptusowy, bergamotkowy)
  • zawsze przy kąpieli robię sobie od razu ożywczy i pielęgnacyjny pedicure- odmoczenie, peeling, łopatka, maska - i gdy moje stopy relaksują się w masce oparte o brzegi wanny to ja oddaję się przyjemnej lekturze ;-)
A propos lektury...
Kolejny sposób na relaks to "dobra" książka...
Dobra w cudzysłowiu, jako że w zależności od sytuacji i osoby znaczy to co innego. Jednym razem potrzebuję romansidła, innym razem wciągającej sensacji, a jeszcze innym- przyjemnego poradnika;-) Uwielbiam również sięgać po klasykę, ona jest zawsze niezawodna. Poniżej wklejak książki, do których zawsze wracam...


Seria Przeminęło z wiatrem plus kolejne tomy dopisane już przez innych autorów czyli 2 części Scarlett i 1 tom Rhet Buttler (historia z jego perspektywy)

Najcudowniejsza opowieść o miłości w czasach Stalonowskich - umiejscowiona w zimnej Rosji Radzieckiej...
seria Plotkary w oryginale;-) Czyli coś luźnego wciągającego, na czym odświeżam sobie język angielski, a przy tym mam ubaw po pachy.
Saga o ludziach lodu Margit Sandemo (moja przygoda z wczesnej młodości;-)
I wiele, wiele innych;-)

Kolejny mój sposób na relaks to seria domowego SPA...

1) Peeling- bez tego nie ma sensu zaczynać, twarz musi być przygotowana do wchłaniania składników
2) Maska właściwa - czyli ta, na której działanie liczę najbardziej - na ogół oczyszczająca - jeszcze bardziej na ogół ;D - glinka zielona
3) Serum - w tedy ma szansę najbardziej zadziałać
4) Plastyczna maska algowa- "wpycha" serum w głębsze warstwy skóry, łągodzi ją po zabiegach, wykańcza domowe spa - ściąga się ją płatem pozostawiając po niej delikatny ochronny film.


A gdy już wszystko zawodzi...bądź czuję jeszcze większą potrzebę ducha i ciała to...
Lampka wina wytrawnego bądź musującego!


A jakie są wasze metody na relaks?
Czy chciałybyście, abym szerzej opisała którąś z moich powyższych metod?

Katarina


  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Ulubieńcy 2013: kolorówka

 Halo Kochane,
idąc za waszym przykładem również zrobię ulubieńców podsumowując rok poprzedni - choć mój blog jest stosunkowo nowy;-) Ten post zawęziłam do kolorówki, bo trochę mimo wszystko tego jest;-) Z góry przepraszam za to, że zrobiłam tylko parę własnych zdjęć, ale wysiadła mi lampa błyskowa w mojej lustrzance i nie chcę jej dobić cykając w takim stanie zdjęcia. Na dowód iż stosuję przywołane kosmetyki - umieszczam poniżej ich zdjęcie "grupowe" ;-). 

Praktycznie cały mój rok kręcił się wokół tych kosmetyków...


1) Podkład matujący do twarzy Antishine Glazel - rewelacyjny, lekki, a przyzwoicie kryjący podkład z linii profesjonalnej. Niedrogi, dobrze matuje bez efektu przesuszenia i wyjałowienia. Kolor nr 1 całkowicie stapia się z moją skórą. Uwielbiam go nie tylko za działanie, ale i opakowanie. Jest w szklanej buteleczce, a dozuje się go szpatułką co jest wyjątkowo wygodne, estetyczne i pomaga oceniać ile produktu jeszcze nam zostało. Niebawem potraktuję go osobną recenzją. Na zdjęciu wygląda na dość ciemny - wierzcie mi, kogo bym nie malowała to daje efekt naturalny. On tylko sprawia takie ciemne wrażenie;-)


2) Kredka do oczu Rimmel ScandalEyes - czyli trwała żelowa kredka, która wyróżnia się bardzo intensywną "prawdziwą" czernią i niezwykłą trwałością. Daje efekt eyelinera, a maluje się nią tak łatwo jak zwykłą kredką.




3) Tusz Maybelline- the Falsies Volum Expres - Black Drama- Najbardziej podobał mi się w nim nie tak efekt pogrubienia - bo ten nie był zniewalający (to nie jest gruba szczoteczka), jak efekt podkręcenia. Moje rzęsy należą do tych mega prostych i nigdy ich przez to nie widać na otwartym oku. Jakby je wyciągnięto spod prostownicy. Ten tusz wyjątkowo radzi sobie z tym drobnym "defektem" ;-) W 2014r. zdradziłam go dla innego, ale z tego konkretnego zostawiłam szczoteczkę, umyłam ją i zawsze wyczesuję nią rzęsy - de facto jest to mój patent urodowy;-) Dlatego na pierwszym zdjęciu możecie zobaczyć samą szczoteczkę bez opakowania, a poniżej wklejam zdjęcie cąłego tuszu.


4) Kuleczki brązujące Glazel - przyjemne, proste w użyciu *ciężko zrobić sobie nimi krzywdę), nie nachalne, nie pomarańczowe - ot tak do mnie pasują. Ale marzy mi się bronzer z the Balm - BahamaMama (moja wishlista...klik).

na zdjęciu to te drugie w kolejności od lewej

5) Blemish Base Eveline- czyli krem BB o właściwościach matujących z Eveline - żaden ósmy cud świata, ale tani, a przyzwoity krem tonujący na codzień. Ma być matujący i na tyle dobrze spełnia się w tej roli, że używam pod niego kremu;P Natomiast ładnie wyrównuje koloryt skóry - choć do bardzo kryjących nie należy. Pomaga mi natomiast w niestosowaniu na codzień podkładu.


6) Cienie z Guerlain - kiedyś, kiedy było się pięknym, młodym i kasiastym ;D i żyło się tylko dla siebie to wydawało się pieniążki na takie drogie perełki jak pojedyńcze cienie tejże firmy. Ja posiadam wanilię i brąz w tonacji starego złota. Są to aksamitne, rewelacyjne cienie, których wykończenie nie jest ani perłowe, ani matowe. Może w ten sposób- ich mat nie jest płaski, delikatnie połyskuje, ale nachalną perłą na pewno nie jest. Praktycznie nie rozstaję się z nimi przy robieniu zwykłego dzienniaka;-) Idealnie pasują do mojej tęczówki.


7) Paletka do brwi Catrice
Cudowna paletka, o której już pisałam tutaj => klik . Super podkreśla brwi zachowując ich naturalność. Jednocześnie jest łatwa w obsłudze, dobrze dostępna i co najważniejsze - tania;-)




8) Puder transparentny matujący z Glazela
Nie miałam jakiegoś parcia na niego - ot przy kompletowaniu kuferka wizażowego udało mi się w niego zaopatrzyć. A powiem szczerze, że jest rewelacyjny - bardzo skuteczny. Niebawem będzie recenzja.

Ostatni na zdjęciu po prawej stronie

Dla tych, co niewiele się malują to pewnie niemała ilość kosmetyków - aczkolwiek niekoniecznie używam ich wszystkich naraz;-) A dla makijażystów i miłośniczek wizażu jest to pewnie skandalicznie mała ilość;-) Aczkolwiek są to bardzo dobrze wyselekcjonowane perełki - z którymi, zapewniam was, nie rozstawałam się przez wszystkie 12 miesięcy roku 2013. Były również inne przygody, krótsze bądź dłuższe, ale prędzej czy później wracałam do tego zestawu
Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

TANIE BRANIE: Babydream do mycia twarzy?

Mowa tu o jednej z Rossmanowskich perełek, która posiada serię swoich kosmetyków Babydream.  Ukierunkowane są one na dzieci, a świetnie służą dorosłym. Dziś mój ulubieniec czyli:

Babydream Kopf-bis-Fuss Waschgel 


Jest to płyn do mycia dla dzieci, który strickte służy do rozcieńczania z wodą lub wmasowania bezpośrednio w dziecięce ciałko.

A do czego może z powodzeniem służyć  rodzicom? 
Otóż powyższy produkt świetnie nadaje się do mycia buzi. 

Zalety?
+ delikatny - nie podrażnia, nie wysusza, nie natłuszcza 
+ dobrze myje 
+ jest niekomedogenny - czyli niezatykający porów, nie powoduje wysypu
+ neutralny dla skóry - nie powoduje na niej żadnych niepożądanych reakcji
+ nieprzyzwoicie tani -cena - chyba największy plus - za 1l produkt płacimy 10zł - pozostałe produkty ukierunkowane do mycia buzi są na ogół pojemności 200-250ml i w większości wypadków przekraczają koszt 10zł mimo mniejszej pojemności
+ uniwersalność- jest to tak delikatny płyn nie zaburzający pH, że równie dobrze sprawdza się jako płyn do higieny intymnej, przetestowane;-)
+ dobry skład
+ przyjemne dozowanie - posiada wygodną pompkę

Wady?
- nie ma tak spektakularnych efektów jak żel Avene Cleanance do mycia twarzy dla cery trądzikowej czy La Roche Possay. Aczkolwiek czy to jest wada? 

!!!!Pamiętajmy!!!
Płyn do mycia twarzy:
- nie posiada żadnych aktywnych składników - zatem nie ma w nim nic, co mogłoby pomóc kondycji naszej skóry twarzy
- istnieje tylko problem źle dobranych kosmetyków do oczyszczania skóry, stąd problemy typu wysuszenie, natłuszczenie, wysyp, zaburzenie pH itp. - czego należy unikać
- oczyszczanie twarzy powinno być nieinwazyjne i delikatne - metoda zmywania skóry musi z nią współgrać
- produkt do mycia skóry twarzy ma szansę zadziałać tylko przez chwilę, jako że tylko przez taki okres znajduje się na niej. Dlatego nie trzeba mieć wobec niego większych wymagań jak po prostu nieinwazyjne, dobre oczyszczanie

Podsumowując:
Żel do mycia twarzy nie musi działać cudów. Ma dobrze myć i nie podrażniać. A pozostałe walory są tylko naszym kaprysem. Czy warto zatem przepłacać za produkty do mycia twarzy? Moim zdaniem nie. Na co warto wydać więcej? Na coś, co ma aktywne składniki i ma szansę zadziałać gdyż dłużej znajduje się na naszej twarzy (czytaj: krem, podkład, serum).

Czy Babydream wart jest zakupu?
- Za tą cenę zawsze
- Dobrze spełnia swoją rolę
- To moje 10te i na pewno nie ostatnie opakowanie tego produktu.

A jakie wy macie z nim doświadczenia?

Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Gestil - serum na hormonalne wypadanie włosów

Dzisiejszy post jest formą prezentacji, a nie recenzji, gdyż dopiero zaczynam kurację - zatem nie mam wiele do powiedzenia na temat tego produktu. Aczkolwiek chciałabym na łamach tego bloga analizować efekty działania powyższej wcierki.

O czym musimy pamiętać?
O tym, że nie każde wypadanie włosów ma taką samą genezę, zatem nie wszystkie środki przeciwdziałające są w stanie sprawdzić się w naszym przypadku. Zatem to, że dana rzecz świetnie sprawdziła się u koleżanki, nie znaczy, że będzie idealna dla nas. 

Z jakim problemem ja się zmagam?
Z hormonalnym wypadaniem włosów, które pojawiło się u mnie teraz- tj. na cztery miesiące po porodzie. Jest to przykry okres w trakcie którego niemal każde miejsce, które dotkniesz oddaje całe pukle włosów. Co prawda - co ma wypaść to wypadnie i jest to proces stosunkowo naturalny. Niestety, u mnie to wypadanie trwa już ponad miesiąc i na głowie została mi dokładnie polowa. W poniedziałek idę obciąć się do fryzjera z długości "do piersi / łopatek"  na długość "do ramion". Kocham długie włosy, ale cóż mi z nich pozostało skoro są wszędzie tylko nie na głowie, a przy dziecku i tak non-stop noszę je w koku. 

Trzeba się zatem jakoś wspomóc. Co mam zamiar robić?
Obecnie łykam tran oraz bellisę - aby ogólnie wzmocnić swoją odporność bo osłabienie również nie pomaga ani mnie samej, ani moim włosom. A dodatkowo zaczęłam stosować specjalnie stworzoną w tym celu wcierkę do skóry głowy. 

O jakim serum mowa? 
Gestil Serum to produkt, który przede wszystkim działa na wypadanie włosów spowodowanych rozkładem testosteronu w organiźnie kobiety co powoduje powstanie  DwuHydroksyTestosteronu(DHT). Dotyczy to przede wszystkim kobiet, które borykają się z nadmiarem tego hormonu w stosunku do pozostałych hormonów kobiecych w organiźmie. Ja miałam z tym problem jeszcze przed ciążą, a burza hormonalna poporodowa bynajmniej mi nie pomogła.

Obietnice producenta?
"Odkrycie zależności łysienia od wpływu DwuHydroksyTestosteronu(DHT) pozwoliło na wyprodukowanie tego profesjonalnego preparatu pielęgnacyjno-leczniczego. Jednym z jego zadań jest ochrona mieszka włosowego przed destrukcyjnym wpływem DHT. W badaniach naukowych, a następnie praktyce trychologicznej okazało się, że najlepsze efekty uzyskasz stosując składniki hamujące przekształcenie testosteronu w DHT(tzw inhibitory) obecne w serum 1.3(kwas azelainowy, palma sabalowa). Stosując serum 1.3 znacznie spowolnisz lub w niektórych przypadkach zahamaujesz proces łysienia androgenowego. Dzięki obecności innych substancji aktywnych takich jak kwas fitynowy, żeń-szeń, arginina, tyrozyna i biotyna odżywisz osłabione korzenie i pobudzisz włosy do fizjologicznego wzrostu. Z uwagi na bardzo bogaty skład serum 1.3 jest skuteczne także w przypadku innych rodzajów łysienia(n.p. plackowatego, rozlanego, telogenowego)."

Gdzie i za ile?
No niestety - jakiś haczyk musi być. Serum trzeba zamówić na internecie, gdyż nie jest to produkt sklepowy. Ja kupuję go w sklepie internetowym herbatint klikNie jest to dla mnie problem gdyż i tak zamawiam w nim moją ukochaną lekką farbę do włosów Herbatint. Niestety drugi minus to cena - za 100ml produktu zapłacimy 85zł i to netto (można się zdziwić na końcu przy podliczeniu rachunku;P ). Mam tylko nadzieję, że jest to tak ukierunkowany produkt, że pomoże. 

Sposób użycia?
Wetrzeć w skórę głowy za każdym razem po umyciu włosów - gdy są one wilgotne. Aplikacja jest dość prosta i przyjemna. Butelka z płynem ma kształt ułatwiający dozowanie produktu bez ubytków i rozlewania w nieproszone miejsce. Nie powoduje przetłuszczania włosów czy oklapnięcia ich u nasady. Jest wygodny w użyciu. 

Na razie testuję, a niebawem podzielę się pierwszymi efektami bądź ich brakiem;-)

Co sądzicie na temat tej odżywki?
Czy same borykałyście się z tym problemem?
Macie jakieś własne patenty? 

Katarina

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Moja Wishlista 2014

...czyli o czym Katarina marzy, aby móc zakupić w tym roku - ba, najlepiej już, a jeszcze lepiej - na wczoraj;D Ze względu na moje plany budowlane i macierzyńskie jest to dość ciężka sprawa, ale kto zabroni marzyć;-) Muszę się umówić z rodziną, aby nie kupowali mi tzw. "pierdołek" na daną okazję, tylko moje wymarzone "fatałaszki" ;-)

Znając mnie to ów lista będzie się aktualizować i to bynajmniej nie w celu pomniejszenia, ale raz kozie śmierć;-) Oczywiście wymienię tu tylko strefę kosmetyczną i blogową, prywatną zostawiam dla siebie.

Mój numer jeden...
1) X-Lash - czyli mega odżywka do rzęs i brwi - ponoć działą cuda i lepiej, żeby tak było, bo 3ml kosztują 200zł, a 6ml prawie 300zł ...;P Ma ona przede wszystkim stymulować wzrost rzęs i brwi, a prócz tego odżywiać, nawilżać, regenerować. Ten wzrost ma być zarówno na długość, jak i na grubość. Przy moich długich, acz cienkich i mega prostych rzęsach jest to cel nr jeden.



2)  TheBalm Mary Lou-Manizerczyli wielbiony przez grubszą część blogosfery uniwersalny rozświetlacz w tonach szampańskich. Można go używać do ciała, powiek (jak cień)  i policzków.



3) Bronzer TheBalm Bahama Mamamatowy, satynowy, a co najważniejsze- chłodny bronzer, co spotyka się niezwykle rzadko.


4)  Chanel Soleil Tan De Chanel czyli baza bronzująca w musie, dzięki czemu idealnie stapia się z naszą skórą dając efekt pięknej, złotej, naturalnej opalenizny.


5) Wyjątkowe "skarpetki" Cosmabell (foot-peel)czyli preparat nałożony na stopy, który sprawia, że do paru dni schodzi nam cała wierzchnia warstwa naskórka pozostawiając gładką powierzchnię stóp i to do tego stopnia, że przebija wszelkie zabiegi typu tarka, cążki, czy pedicure u kosmetyczki. Moje Absolutely Must Have to wakacji;-) Szkoda tylko, że taki drogi (75zl za jeden domowy zabieg)


6) Kolejne paletki sleek- owskie - tu nie będę odkrywcza. Coś, co posiada większość blogosfery, a co jest za w miarę rozsądne pieniądze (37zł). Aczkolwiek posiadam dość sporo paletek i cieni z Glazela, oraz M.A.C-a i z bólem serca wydaję pieniądze na kolejne. Poniżej wklejak te, za którymi wzdycham. De facto- wielbię ich paletkę Eu Naturel.

Paletka Sleek Oh So Special


7) Lampa pierścieniowa Meike FC110 do mojej lustrzanki Nikon D90, aby móc wreszcie pokazać wam moje makijaże w jakiejś przyzwoitej formie;-) Któraś ma z nią jakieś doświadczenia? Opinie? 


8) Zestaw SoftBox również do powyższego celu - niebawem to będę jak studio fotograficzne;-)



To by było na tyle (póki co). A jak wasze wishlisty? Też tak ciężko wygenerować na nie budżet?
Posiadacie jakieś doświadczenia z powyższymi produktami? Czekam na liczne komentarze!

Pozdrawiam,
Katarina





  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS